03.06-05.06.2015
Co to za biwak bez przygód…?
Już na dworcu w Katowicach pociąg przywitał nas z ponad półgodzinnym opóźnieniem… Jednakże sama podróż do Jaworza przebiegła bez większych przeszkód, a od Bielska już niezwykle przyjemnie. Na miejscu przywitał nas komendant bazy hm. Eugeniusz Mientus w nowo wyremontowanym ośrodku. Starsi harcerze (kadra, która jednakże jest starsza jedynie stażem, gdyż jak wiadomo jest wiecznie młoda!), którzy nie byli w Jaworzu od kilku lat byli bardzo miło zaskoczeni wykonanymi tam pracami i nowym wyglądem bazy
Na wieczornym kominku odwiedził nas druh Komendant, wysłuchaliśmy wszyscy jego gawęd o historii Jaworza.
Nazajutrz rano wyruszyliśmy na grę ratowniczą z elementami InO. Trasa, z pozoru prosta okazała się jednak wcale nie być tak prostą – niektóre patrole trochę pobłądziły, jednakże ostatecznie wszyscy „ranni” doczekali się pomocy i prawie wszystkie punkty zostały odnalezione.
Popołudniu natomiast wspięliśmy się na tzw. Legowisko (rozległą piękną polanę wysoko ponad bazą), gdzie podczas kilku gier fabularnych wcielaliśmy się w różne postacie znane ze Śródziemia (od Nazguli po hobbitów).
Wieczorem znów spotkaliśmy się na kominku, jednakże przyszedł Aragorn i zabrał nas wszystkich w miejsce ustronne i ciemne, gdzie naszym oczom ukazał się wspaniale rozgwieżdżony nieboskłon, poznaliśmy nowe gwiazdozbiory i z tym widokiem w pamięci udaliśmy się na spoczynek.
Ostatniego dnia biwaku pod okiem druha Komendanta wykonaliśmy pracę na rzecz ośrodka i wpis do kroniki.
Pociąg powrotny zjawił się na dworcu bez opóźnienia.